O Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym dyskutowano podczas debaty poświęconej nowemu projektowi ustawy deweloperskiej. Odbyła się ona w poniedziałek na konferencji Liderzy Rynku Nieruchomości organizowanej od kilku lat przez „Rzeczpospolitą". W trakcie dyskusji nie zabrakło ani emocji, ani ostrej wymiany zdań.
Słabszy musi być lepiej chroniony
O tym, skąd pojawił się pomysł utworzenia Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego, mówił Andrzej Nużyński, zastępca dyrektora Departamentu Analiz Rynku w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).
– Od ośmiu lat obowiązuje ustawa o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego. Skutecznie chroni ona kupujących mieszkania przed oszustami – tłumaczył dyrektor Nużyński.
– Trudniej jest już sprzedać dziurę w ziemi i uciec. Tymczasem przed wejściem w życie tej ustawy dochodziło do tego rodzaju przypadków. Wciąż jednak brakuje przepisów chroniących kupujących przed upadłością dewelopera albo przed niewywiązywaniem się przez niego z zawartych umów – mówił Andrzej Nużyński. – Początkowo proponowaliśmy likwidację otwartych rachunków powierniczych bez zabezpieczenia. Ale spotkało się to z dużym oporem ze strony głównie deweloperów. Zaproponowaliśmy więc alternatywne rozwiązanie, chroniące środki kupujących mieszkania, mianowicie Deweloperski Fundusz Gwarancyjny – wskazał.
– Duże emocje budzi wysokość składki, jaką zaproponowaliśmy. Mianowicie 5 proc. dla rachunku otwartego i 1 proc. dla rachunku zamkniętego. To jest wartość maksymalna. Właściwa wysokość będzie wynikać rozporządzenie i będzie znacznie niższa. Szacujemy, że w wypadku rachunku otwartego wyniesie 1 proc., a zamkniętego – 0,2 proc. – kontynuował przedstawiciel UOKiK.